Zrobienie tatuażu było moim marzeniem od dawna. W planach miałam je od około ośmiu lat. I choć co roku było moim celem na liście, to nigdy nie odważyłam się tego zrobić. Odważyłam to bardzo dobre słowo. Czemu? Bo po prostu się bałam mimo, że był to jeden z moich celów. W końcu w tym roku postanowiłam doprowadzić to do końca. Wiele osób mi też to odradzało. Ich zdanie na ten temat często na mnie wpływało i mnie od tego odsuwało. Jednak w końcu do tego doszło.
Wiecie, że jestem teraz w UK więc moim dylematem było czy pójść do polaka czy jednak do anglika. Zdecydowałam, że skoro jest to mój pierwszy tatuaż to chcę się dogadać z tatuażystą i poszłam do rodaka. Czy to było słuszne? O tym opowiem wam za chwilę.
Moim drugim było czy iść z kimś czy sama. Czemu z kimś? Bo się bałam głównie tego, że ucieknę z tego miejsca więc chciałam by w razie co ktoś mnie zatrzymał. Czy poszłam z kimś? Nie! Odważyłam się iść sama. Przeżyłam.
Jak to wyglądało?